Wydarzenia | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Na piasku w Piaskach
Jaka szkoda, że przerwanego snu nie można włączyć ponownie, jak filmu w magnetowidzie. Jaka szkoda, bo ostatnio przerwano mi wspaniały sen. Sen – wspomnienie z wakacji. Znowu byłam nad morzem, ciesząc się słońcem, wodą i bezkresną plażą. Znowu byłam w Piaskach.
Bardzo lubię to, że na plaży w Piaskach nie trzeba walczyć o miejsce na rozłożenie koca. Można go rozłożyć tuż przy wydmie, można też blisko morza i nie ma obawy, że ktoś nam wejdzie na głowę. Tu nie sposób lansować się jak w Kołobrzegu, Sopocie czy Międzyzdrojach. Tutaj raczej trzeba postarać się, by znaleźć kogoś, do kogo można wieczorem zagadnąć.
Żeby dojechać do moich ulubionych Piasków, trzeba przemierzyć niemal całą Mierzeję Wiślaną po polskiej stronie. Nawet trudno powiedzieć, że jest to ostatnia wioska, 4 kilometry przed rosyjską granicą, bo jest to raczej rybacka osada, latem zamieniająca się w nimi-kurort. Widać nie tylko ja, ale również wiele innych osób odczuwa potrzebę odpoczynku nad polskim morzem z dala od tłumów wczasowiczów.
Malutkie Piaski swą historią sięgają roku 1429. Z tego okresu pochodzi pierwotna nazwa osady - Karczma. W tym to bowiem roku karczmarz Hannos otrzymał od komtura krzyżackiego Henryka Holta pozwolenie na wybudowanie karczmy. Zresztą na niektórych mapach bez powodzenia można szukać Piasków, za to bez trudu można znaleźć właśnie Nową Karczmę.
Gdy tak spojrzeć wstecz, to Piaski są ruchome jak prawdziwe ruchome piaski. Kroniki donoszą, że osada ta kilkakrotnie zmieniała swoje położenie. Przyczyną tego były wędrujące wydmy, ruchome piaski zasypujące systematycznie zabudowania wsi. Ostatnia taka migracja miała miejsce w 1825 roku. W powojennym rozwoju wsi ważny jest natomiast rok 1964. Wtedy to zbudowano drogę asfaltowa pomiędzy Krynicą Morską a Piaskami.
Do dzisiaj głównym zajęciem mieszkańców wsi jest rybołówstwo, choć niedługo pewnie tę funkcję przejmie turystyka. Świadczą o tym wille, przy których systematycznie rosną dobudówki dla letników; wille zamieniające się w pensjonaty czy nowoczesne apartamenty dla najbardziej żadnych luksusu.
Trudno się zresztą temu dziwić, bo ten skrawek mierzei Wiślanej to wspaniałe miejsce do wypoczynku. Z jednej strony zalew, z widokiem na Elbląg a z drugiej - otwarte morze. W tym miejscu odległość pomiędzy zalewem a morzem to niecałe 700 metrów. Na szeroką nadmorską plażę prowadzi droga przez sosnowy las. A w tym lesie inna, niecodzienna atrakcja - dziki, jedzące niemal z ręki, chociaż ich karmienia surowo zakazuje rozporządzenie burmistrza Krynicy Morskiej, której to według oficjalnych dokumentów, Piaski są dzielnicą.
Idąc plażą w kierunku na wschód, dochodzi się do drucianej siatki, za którą przez kilkadziesiąt metrów ciągnie się ziemia niczyja, a potem zaczyna Rosja. Miejsce wręcz prosi się o wprowadzenie tzw. małego ruchu turystycznego. Rozmowy z władzami obwodu kaliningradzkiego rozpoczęto w 2004 roku. Jest wstępna obietnica, ze przejście wkrótce powstanie. Czyli dokładnie, kiedy, tego akurat nie wiadomo.
Jeszcze jedno. Gdy uspokoi się mocno czasami zwichrzone morze, na plaży złocą się bursztynki, i to wcale nie takie małe. Ale nie namawiam nikogo na wyjazd do Piasków. Bo jak się wszyscy tłumnie tam rzucą, to zniknie moja dzika mała przystań, a tego bym sobie nie życzyła za największe nawet bursztyny świata.
Jola Reisch
Zobacz galerię (9) |
Komentarze społecznościowe |